Narzeczeni
prześcigają się innowacyjnych pomysłach na jedyny w swoim rodzaju
ślub. Wyjątkowe, bajkowe, magiczne, każdy chciałby by jego
zaślubiny tak wyglądały – w końcu ślub powinno się brać raz
w życiu. Popatrzcie na „koński” ślub sprzed 8 lat.
Sukienkę, którą
miałam specjalnie została uszyta z przeznaczeniem na jazdę konną
oraz dwumetrowy welony, który z założenia miał zakrywać koński
zad. Niestety, w danym dniu był mocny wiatr i niekiedy mój welon
zasłaniał klaczy łeb. Musiałam, więc owinąć welon wokół
ręki.
Nie mogłam mieć
tradycyjnej wiązanki ślubnej więc bukiecik różyczek miałam
przywiązany do nadgarstka. Tuż przed kościołem musiałam zmienić
na inny bukiet, bo w chwili mojej nieuwagi, koń zeżarł mi kwiaty.
Mój przyszły
mąż Kuba pojechał na szarym koniu. Wybraliśmy go ze względu na
urodę i maść, która miała ładnie komponować się ze ślubnymi
strojami.
Ludzie bili Kubie
brawo na ulicy, co było bardzo miłe i sprawiało, że uchodził ze
mnie stres.
Nasze konie były
ubrane jak wieśniaki cygańskie, ale 8 lat temu uważałam to za
szyk i niezłą stylowe.
Cały orszak na
koniu prowadził Dziadek.
Za nim jechali,
kolejno: my – Młoda Para, a potem cała konina z naszej stajni –
pożyczyliśmy nawet pensjonatową kobyłkę, poszło wszystko co
umiało łazić pod siodłem – młodziki, kuce, emeryci. Dosiadały
ich dziewczyny ze szkółki jeździeckiej, które były identycznie
ubrane.
Ślubny cylinder
zrobiła mi mama Kuby – była to typowa prowizorka czyli obszyty
brystol z resztek materiału przeznaczonego na sukienkę. Gdyby spadł
deszcz, mój piękny kapelusz spłynąłby mi momentalnie z głowy.
Deszczu jednak wcale nie braliśmy pod uwagę – do tego stopnia, że
nie zaplanowaliśmy nawet opcji rezerwowej. No, ale takiej opcji jak
deszcz nie było i już.
Kuba pojechał w
toczku, ponieważ własnym nie dysponuje, więc wziął mój. Osiem
lat temu to był fajny kask, serio. Oczywiście przed kościołem
zdjęliśmy nakrycia głowy. Niestety, Kuba nie przebierał się
przed wejściem do kościoła, więc główną nawą w kościele
szłam przy wtórze stuku wypastowanych, czarnych oficerek.
W takim wystroju
odbyło się wesele, jednak na weselu Kuba wystąpił już w
normalnym garniturze, Ja za to nie przebierałam się nawet po
dwunastej. Szyłam suknię na ten jeden dzień i chciałam się nią
nacieszyć.
Takiego ślubu
jeszcze nie widziałam być może był to jedyny w Polsce? Nie mam
pojęcia. Dla mnie był wyjątkowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz